Nie wytrzymałam wskoczyłam na wagę efekt 75,2kg. Jak pomyślę, że jeszcze niedawno miałam wagę o 5kg lżejszą to mam ochotę.... eh ale nie ma co patrzeć na to co było.
Trzeba dalej walczyć. W końcu zabrać się za siebie porządnie... choć i tak waga spada. Nie jem słodkiego, a to właśnie ono spowodowało, że przytyłam...
A zapomniałam wam powiedzieć zmieniłam kolor włosów :P z brązu na średni blond czytaj rudawy :P
poniedziałek, 13 maja 2013
Dzień 5 - 13 maja 2012
Wczorajszy dzień do udanych nie należał :)
Dzień przypływu gotówki był dniem zakupów.
Zamiast się odchudzać to kupowałam ciuchy :)
I było niedozwolone jedzenie. Choć przyznam szczerze, że zjadłam najbardziej dietetyczne danie, które było dostępne - krem z szparagów. Wkradł mi się sorbet... eh lepiej nie wymieniać :) Cieszę się, że nie zjadłam nic słodkiego.
Oto efekty moich zakupów.
Według mnie to odpowiedni dobór ubrań to wielki sukces na diecie ;)
Ważnym aspektem jest, aby wybierać odpowiedni rozmiar. Nie chodzić ani w za dużych, ani w za małych.
W końcu mam spodnie na rower - te różowe. Teraz nie ma wymówek, że nie mam w co się ubrać.
Mówiłam wam, że jestem uzależniona od herbat? :P
Do mojej kolekcji dołączyła:
Według mnie lipton przesadził trochę z ceną 7,29zł za 20 herbatek to stanowczo za dużo.
Tym bardziej, że mi to smaku babeczki nie przypomina :P
Co mnie skłoniło do zakupu? Właśnie ten smak Truskawkowej babeczki... pomyślałam - jak miło by było zastąpić słodycze herbatka.. i to jeszcze zieloną... eee nie ma co się łudzić. Tak dobrze to nie ma.
Dzień przypływu gotówki był dniem zakupów.
Zamiast się odchudzać to kupowałam ciuchy :)
I było niedozwolone jedzenie. Choć przyznam szczerze, że zjadłam najbardziej dietetyczne danie, które było dostępne - krem z szparagów. Wkradł mi się sorbet... eh lepiej nie wymieniać :) Cieszę się, że nie zjadłam nic słodkiego.
Oto efekty moich zakupów.
Według mnie to odpowiedni dobór ubrań to wielki sukces na diecie ;)
Ważnym aspektem jest, aby wybierać odpowiedni rozmiar. Nie chodzić ani w za dużych, ani w za małych.
W końcu mam spodnie na rower - te różowe. Teraz nie ma wymówek, że nie mam w co się ubrać.
Mówiłam wam, że jestem uzależniona od herbat? :P
Do mojej kolekcji dołączyła:
Tym bardziej, że mi to smaku babeczki nie przypomina :P
Co mnie skłoniło do zakupu? Właśnie ten smak Truskawkowej babeczki... pomyślałam - jak miło by było zastąpić słodycze herbatka.. i to jeszcze zieloną... eee nie ma co się łudzić. Tak dobrze to nie ma.
Dzień 4 podsumowanie
Dzień 4 to dzień typowej porażki :)
Wiecie jak to jest? Kiedy nie macie nic dietetycznego pod ręką? :P
Oczywiście nie było w menu nic słodkiego :) Ale była miska płatków ;P
i kiełbasa śląska sztuk jeden z barku szkolnego :P
Zajęcia szkolne nie służą mojej diecie.
Nie mam nic innego na swoje usprawiedliwienie :)
Wiecie jak to jest? Kiedy nie macie nic dietetycznego pod ręką? :P
Oczywiście nie było w menu nic słodkiego :) Ale była miska płatków ;P
i kiełbasa śląska sztuk jeden z barku szkolnego :P
Zajęcia szkolne nie służą mojej diecie.
Nie mam nic innego na swoje usprawiedliwienie :)
sobota, 11 maja 2013
Dzień 4 - 12 maja 2013r.
Kurcze, zaraz się spóźnię do szkoły, przez te całe przygotowania: zdjęcia itp.
Wcinam tą owsiankę i szykuje się do wyjścia...
Śniadanie w domku, śniadanie do szkoły przygotowane ;)
Śniadanie: łyżka rodzynek, żurawina, 2 śliwki suszone + owsianka królewska + mleko
a pokaże Wam ciekawe porównanie hehe
Śniadanie do szkoły moje i D.
Moje: 2 bułki. Pierwsza z serem białym i malinami, druga z pasztetem i pomidorem. 1.2 serka, jajko i jabłko
Dawida: 2 bułki z serem, szynką, pomidorem, mleko czekoladowe, jogurt o smaku pieczone jabłko, grzesiek i cola do tego :P
To co które śniadanie wybieracie?
Wcinam tą owsiankę i szykuje się do wyjścia...
Śniadanie w domku, śniadanie do szkoły przygotowane ;)
Śniadanie: łyżka rodzynek, żurawina, 2 śliwki suszone + owsianka królewska + mleko
Śniadanie do szkoły moje i D.
Moje: 2 bułki. Pierwsza z serem białym i malinami, druga z pasztetem i pomidorem. 1.2 serka, jajko i jabłko
Dawida: 2 bułki z serem, szynką, pomidorem, mleko czekoladowe, jogurt o smaku pieczone jabłko, grzesiek i cola do tego :P
To co które śniadanie wybieracie?
Podsumowanie dnia 3 :)
I jak Wam kochane minęła sobota? To raczej pytanie retoryczne :P bo chyba nikt tu jeszcze nie wchodzi :)
Zaczynają w sklepach pojawiać się pomidory :) i to nawet w przyzwoitej cenie. Którą ulotkę nie otworzyć to są :) Kupiłam w kauflandzie za niecałe 4zł za kg.
Sobota spędzona w szkole :P ale o 13 urwałam się z zajęć i wróciłam do domu :P
Małe zakupy... krótki spacer... byłam nawet w cukierni po kule rumowe. Wyglądały cudnie. W sumie to szkoda, że nie zrobiłam fotki.
Słodycze na mnie w ogóle nie działają. Za to obiad, który robiłam D wręcz przeciwnie.
Nie zjadłam nic strasznie kalorycznego.. ale i tak dzień do najlepszych nie należy:
Śniadanie: Pół kostki sera białego z otrębami granulowanymi z porzeczką
Śniadanie do szkoły: Serek waniliowy z rodzynką (zjadłam 1/2) , bułka z szynką z kurcząt, połowa plasterka sera i pomidorem, sok z marchewki.
Obiad: makaron pełnoziarnisty pod pomidorami, 2 plastry szynki z kurcząt, oblane połową jogurtu dużego wymieszanego z jajkiem. Zjadłam gdzieś połowę ... ale jest zdjęcie tylko z przygotowań... bo mi bateria padła.
Podwieczorek: Bułka z serem , szynką - schab, ogórek.
Kolacja: 3 parówki z ketchupem - wstyd :P
Ta pizza to obiad mojej połówki - prawda, że robi smakę? Aż ślinka leci :)
Zaczynają w sklepach pojawiać się pomidory :) i to nawet w przyzwoitej cenie. Którą ulotkę nie otworzyć to są :) Kupiłam w kauflandzie za niecałe 4zł za kg.
Sobota spędzona w szkole :P ale o 13 urwałam się z zajęć i wróciłam do domu :P
Małe zakupy... krótki spacer... byłam nawet w cukierni po kule rumowe. Wyglądały cudnie. W sumie to szkoda, że nie zrobiłam fotki.
Słodycze na mnie w ogóle nie działają. Za to obiad, który robiłam D wręcz przeciwnie.
Nie zjadłam nic strasznie kalorycznego.. ale i tak dzień do najlepszych nie należy:
Śniadanie: Pół kostki sera białego z otrębami granulowanymi z porzeczką
Śniadanie do szkoły: Serek waniliowy z rodzynką (zjadłam 1/2) , bułka z szynką z kurcząt, połowa plasterka sera i pomidorem, sok z marchewki.
Obiad: makaron pełnoziarnisty pod pomidorami, 2 plastry szynki z kurcząt, oblane połową jogurtu dużego wymieszanego z jajkiem. Zjadłam gdzieś połowę ... ale jest zdjęcie tylko z przygotowań... bo mi bateria padła.
Podwieczorek: Bułka z serem , szynką - schab, ogórek.
Kolacja: 3 parówki z ketchupem - wstyd :P
Ta pizza to obiad mojej połówki - prawda, że robi smakę? Aż ślinka leci :)
piątek, 10 maja 2013
Dzień 3 - 11 maja 2013
To wczesne wstawanie mnie kiedyś wykończy :)
Udało mi się jednak pozbierać naczynia i włożyć je do zmywarki :)
Dzisiaj rano wskoczyłam na wagę, ale nie spojrzałam na wynik. Zrobiła to moja połówka Dawid. Tylko go zapytałam czy ważę więcej niż on czy mniej :P nadal więcej... czyli oznacza to, że przytyć jest łatwo.. a schudnąć wręcz odwrotnie ;)
Wczoraj na zakupach kupiłam herbatkę :
Pachnie cudownie... chyba to będzie moja alternatywa do piramidek liptona, które wczoraj w kauflandzie były po 6,79.
A oto mój poranny zestaw herbatek. Jak się śmieje Dawid, ja robię to hurtem :P
No nic zbieram się na zajęcia bleee
Udało mi się jednak pozbierać naczynia i włożyć je do zmywarki :)
Dzisiaj rano wskoczyłam na wagę, ale nie spojrzałam na wynik. Zrobiła to moja połówka Dawid. Tylko go zapytałam czy ważę więcej niż on czy mniej :P nadal więcej... czyli oznacza to, że przytyć jest łatwo.. a schudnąć wręcz odwrotnie ;)
Wczoraj na zakupach kupiłam herbatkę :
Pachnie cudownie... chyba to będzie moja alternatywa do piramidek liptona, które wczoraj w kauflandzie były po 6,79.
A oto mój poranny zestaw herbatek. Jak się śmieje Dawid, ja robię to hurtem :P
No nic zbieram się na zajęcia bleee
Dzień 2 (podsumowanie)
No to dziewczyny dzień 2 u mnie dobiega końca?
A jak u Was mija 10 maja?
Ja powiem szczerze, że dzisiaj wszystkie pory posiłków miałam zachwiane :P
Obiad po godzinie 18 - na szczęście zupa warzywna... a na kolacje owoce
(ta kolacja to była tak trochę nagrodą). Kurcze dobrze, że ten dzień
dobiega końca.
Śniadanie: 3 kanapki z chleba fitness z żurawiną z pasztetem i pomidorem, kieliszek maślanki
Wyprawka do pracy: Sałatka z 1 jajka, mieszanki sałat, pomidora, ogórka, sera feta. Skropione octem jabłkowym.
Bułka grahamka z mieszanką sałat, plasterkiem pomidora i rzodkiewką
(jedną rzodkiewkę podjadłam jak robiłam kanapki ) i plastrem sera
żółtego (nie używam masła, margaryny, olejów itp. ser zółty dostarcza mi
tłuszcz)
Sok marchwiowy.
Obiad: sałatka z 1/4 średniego selera, 4 śliwek pokrojonych i 10 rodzynek oraz łyżki jogurtu naturalnego.
Zupa warzywna ugotowana na soku warzywnym i kostce fileta z kurczaka.
Kolacja: deser z musli, otrębów granulowanych, gryki, sera śmietankowego sernikowego no i oczywiście pysznych malin.
Ruchu dzisiaj mało - wybraliśmy się z moją połówką na koncert rowerami,
ale deszcz straszny. U nas w mieście niedługo to będzie tradycja -
koncert = ulewa. A ten zapach kebabów... obłędny... kurcze jak to jest,
że będąc na diecie ma się, aż tak wyczulony zapach? Szczerze, że gdyby
nie brak portfela... istniało duże ryzyko na skosztowanie tego pysznie
pachnącego mięska rozpływającego się w ustach z kapustą pekińską,
pomidorkami i pysznymi sosami. Do tego Reddsik... ten nowy ananasowy i
jestem w raju. STOP ! Kurcze nie mogę tak o tym rozmyślać, bo mam
jeszcze większą ochotę.
Jutro zajęcia szkolne. Zakupy jakieś
poczynione, ale co tak na prawdę będę jadła to jeszcze nie wiem. Macie
jakieś pomysły na takie dni ?
Muszę wymyślić jakąś formę dzienniczka :) bo nie będę tu wiecznie zaśmiecać...
ale jeszcze do końca nie wiem co hihi
Dzień 2 - 10 maja 2013r.
Postanowiłam przekopiować posty, które pisałam wczoraj na facebook'u.
W sumie to długo się zastanawiałam czy by nie zacząć "Na nowo" od
dzisiaj - taka ładna okrągła data... ale jednak... po co czekać?
Zaczęłam od wczoraj.
Moje zgłoszenie do SL powinno dotrzeć jeszcze dzisiaj.
Do końca konkursu zostało 82 dni :) (trochę to śmieszne ;P bo niektóre
odchudzają się blisko 100 dni :P a te z 20 maja będą odchudzać się 72dni
- ale powinna liczyć się dla nas sama utrata wagi, a nie konkurs) czyli
jeśli dobrze liczę powinnam stracić w tym czasie 11,8kg. Zakładam
zgubić 10kg! Wysuszonym paluszkiem to ja nie chce być :)
dlatego
10kg spokojnienie mi starczy. Patrząc na to z drugiej strony to jest to
całkiem dużo jakieś 40sztuk kostek masła po 250g, albo dwa baniaki wody -
wizualnie to wygląda dość ciekawie nawet na baniakach :) - bo miałam
problem by je zatargać na biurko.
Przekonałam się na własnej skurzę, że osoba która się odchudzała raz na
diecie musi być całe życie, albo przynajmniej musi uważać... jeszcze
niedawno miałam 6kg mniej!
W sumie to przybrałam je w 2 miesiące
(ten nieszczęsny długi weekend :( ) ale nie potrafiłam sobie odmówić.
Jednak moje ciało nie dało rady - zamieniło "przyjemności" w tłuszcz.
Dlaczego ja nie zajrzałam do SL wcześniej? Może bym wcześniej
postanowiła dołączyć do konkursu. Najbardziej to mi zależy, aby nie
stracić tego co już mam - czyli wymarzona sylwetka. Wiem, że wiele
kobiet już mi zazdrości... wiele chciałoby być już w tym miejscu co ja
jestem teraz.
Dlatego należy zacząć się cieszyć tym co jest, ale
walczyć dalej o spełnienie swoich marzeń. Marze o 6 z przodu i wiem, że z
WAMI mi się uda.
Na lodówce z powrotem zawitały moje motta.
Wczoraj zrobiłam pomiary :) i zdjęcia.
Szczerze mówiąc nie zrobiłam sobie kopi tych wymiarów. Mam nadzieję, że pod koniec konkursu może je zobaczę.
Zastanawiam się jeszcze, aby odłożyć w kącik wagę do 31 lipca. Wtedy
zastoje, porażki nie będą, aż tak demotywować. Zawsze gdy zaczynałam
ćwiczyć to waga zamiast spadać rosła... tym sposobem przestawałam
ćwiczyć. Tylko jak wytrzymać, jeszcze 81 dni i na najlepszą
"przyjaciółkę" nie wskakiwać?
No to zaczynamy :)
Długo się zastanawiałam w jaki sposób zacząć prowadzić dziennik :)
Mętlik w głowie i nic więcej...
Wpadłam na pomysł BLOGA :) i chyba ta forma będzie odpowiednia :)
Czy wystarczy mi wytrwałości by go prowadzić ? Sama nie wiem. Mam taką nadzieję, a jak będzie z realizacją to zobaczymy.
Czasami się zastanawiam co jeszcze w swoim życiu wymyśle ;)
Nie chce mi się opisywać swojej historii... jak każda z Nas mam za sobą już kilka baa kilkanaście odchudzań...2 poważne... w sumie 3... to jest właśnie to 3. Zamiast dojść w końcu do celu. To ja jak głupia biegnę w przeciwnym kierunku. Jeszcze 1 marca miałam 70,3kg... miałam tak miałam bo wczoraj na liczniku u lekarza magiczne 76,7kg...
Nie bez znaczenia dla mnie był dłuuuuugi weekend. On na mojej sylwetce odbił się chyba najbardziej.
Jednak nie ma co patrzeć na to co było! Ważne jest to co mamy teraz!!!
Przedwczoraj okiem zamrugała do mnie Super Linia. Choć leżała na szafce już od kilku dni.
Przekartkowałam. W oczy mi się rzucił konkurs - "Chudnij z nami 2013". To właśnie dzięki niemu pozbierałam się. Dzięki niemu wracam do gry! To właśnie dzięki konkursowi powstał ten dziennik. Walczę o to o czym marze czyli waga z 6 na początku!
START 9 MAJA 76,7kg
META 31 LIPCA -10kg!
Jak miło jest się rozmarzyć... za 82 dni jest szansa że będę mieć 66kg!
"NIE REZYGNUJ Z MARZEŃ TYLKO DLATEGO, ŻE ICH SPEŁNIENIE WYMAGA CZASU"
Mętlik w głowie i nic więcej...
Wpadłam na pomysł BLOGA :) i chyba ta forma będzie odpowiednia :)
Czy wystarczy mi wytrwałości by go prowadzić ? Sama nie wiem. Mam taką nadzieję, a jak będzie z realizacją to zobaczymy.
Czasami się zastanawiam co jeszcze w swoim życiu wymyśle ;)
Nie chce mi się opisywać swojej historii... jak każda z Nas mam za sobą już kilka baa kilkanaście odchudzań...2 poważne... w sumie 3... to jest właśnie to 3. Zamiast dojść w końcu do celu. To ja jak głupia biegnę w przeciwnym kierunku. Jeszcze 1 marca miałam 70,3kg... miałam tak miałam bo wczoraj na liczniku u lekarza magiczne 76,7kg...
Nie bez znaczenia dla mnie był dłuuuuugi weekend. On na mojej sylwetce odbił się chyba najbardziej.
Jednak nie ma co patrzeć na to co było! Ważne jest to co mamy teraz!!!
Przedwczoraj okiem zamrugała do mnie Super Linia. Choć leżała na szafce już od kilku dni.
Przekartkowałam. W oczy mi się rzucił konkurs - "Chudnij z nami 2013". To właśnie dzięki niemu pozbierałam się. Dzięki niemu wracam do gry! To właśnie dzięki konkursowi powstał ten dziennik. Walczę o to o czym marze czyli waga z 6 na początku!
START 9 MAJA 76,7kg
META 31 LIPCA -10kg!
Jak miło jest się rozmarzyć... za 82 dni jest szansa że będę mieć 66kg!
"NIE REZYGNUJ Z MARZEŃ TYLKO DLATEGO, ŻE ICH SPEŁNIENIE WYMAGA CZASU"
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)




























