piątek, 10 maja 2013

Dzień 2 - 10 maja 2013r.

Postanowiłam przekopiować posty, które pisałam wczoraj na facebook'u.

W sumie to długo się zastanawiałam czy by nie zacząć "Na nowo" od dzisiaj - taka ładna okrągła data... ale jednak... po co czekać? Zaczęłam od wczoraj.
Moje zgłoszenie do SL powinno dotrzeć jeszcze dzisiaj.
Do końca konkursu zostało 82 dni :) (trochę to śmieszne ;P bo niektóre odchudzają się blisko 100 dni :P a te z 20 maja będą odchudzać się 72dni - ale powinna liczyć się dla nas sama utrata wagi, a nie konkurs) czyli jeśli dobrze liczę powinnam stracić w tym czasie 11,8kg. Zakładam zgubić 10kg! Wysuszonym paluszkiem to ja nie chce być :)
dlatego 10kg spokojnienie mi starczy. Patrząc na to z drugiej strony to jest to całkiem dużo jakieś 40sztuk kostek masła po 250g, albo dwa baniaki wody - wizualnie to wygląda dość ciekawie nawet na baniakach :) - bo miałam problem by je zatargać na biurko. 

Przekonałam się na własnej skurzę, że osoba która się odchudzała raz na diecie musi być całe życie, albo przynajmniej musi uważać... jeszcze niedawno miałam 6kg mniej!
W sumie to przybrałam je w 2 miesiące (ten nieszczęsny długi weekend :( ) ale nie potrafiłam sobie odmówić. Jednak moje ciało nie dało rady - zamieniło "przyjemności" w tłuszcz. Dlaczego ja nie zajrzałam do SL wcześniej? Może bym wcześniej postanowiła dołączyć do konkursu. Najbardziej to mi zależy, aby nie stracić tego co już mam - czyli wymarzona sylwetka. Wiem, że wiele kobiet już mi zazdrości... wiele chciałoby być już w tym miejscu co ja jestem teraz.
Dlatego należy zacząć się cieszyć tym co jest, ale walczyć dalej o spełnienie swoich marzeń. Marze o 6 z przodu i wiem, że z WAMI mi się uda.
Na lodówce z powrotem zawitały moje motta. 


Wczoraj zrobiłam pomiary :) i zdjęcia.
Szczerze mówiąc nie zrobiłam sobie kopi tych wymiarów. Mam nadzieję, że pod koniec konkursu może je zobaczę.
Zastanawiam się jeszcze, aby odłożyć w kącik wagę do 31 lipca. Wtedy zastoje, porażki nie będą, aż tak demotywować. Zawsze gdy zaczynałam ćwiczyć to waga zamiast spadać rosła... tym sposobem przestawałam ćwiczyć. Tylko jak wytrzymać, jeszcze 81 dni i na najlepszą "przyjaciółkę" nie wskakiwać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz