piątek, 10 maja 2013

Dzień 2 (podsumowanie)

No to dziewczyny dzień 2 u mnie dobiega końca?
A jak u Was mija 10 maja?

Ja powiem szczerze, że dzisiaj wszystkie pory posiłków miałam zachwiane :P
Obiad po godzinie 18 - na szczęście zupa warzywna... a na kolacje owoce (ta kolacja to była tak trochę nagrodą). Kurcze dobrze, że ten dzień dobiega końca.

Śniadanie: 3 kanapki z chleba fitness z żurawiną z pasztetem i pomidorem, kieliszek maślanki
Wyprawka do pracy: Sałatka z 1 jajka, mieszanki sałat, pomidora, ogórka, sera feta. Skropione octem jabłkowym.
Bułka grahamka z mieszanką sałat, plasterkiem pomidora i rzodkiewką (jedną rzodkiewkę podjadłam jak robiłam kanapki ) i plastrem sera żółtego (nie używam masła, margaryny, olejów itp. ser zółty dostarcza mi tłuszcz)
Sok marchwiowy.
Obiad: sałatka z 1/4 średniego selera, 4 śliwek pokrojonych i 10 rodzynek oraz łyżki jogurtu naturalnego.
Zupa warzywna ugotowana na soku warzywnym i kostce fileta z kurczaka.
Kolacja: deser z musli, otrębów granulowanych, gryki, sera śmietankowego sernikowego no i oczywiście pysznych malin.






Ruchu dzisiaj mało - wybraliśmy się z moją połówką na koncert rowerami, ale deszcz straszny. U nas w mieście niedługo to będzie tradycja - koncert = ulewa. A ten zapach kebabów... obłędny... kurcze jak to jest, że będąc na diecie ma się, aż tak wyczulony zapach? Szczerze, że gdyby nie brak portfela... istniało duże ryzyko na skosztowanie tego pysznie pachnącego mięska rozpływającego się w ustach z kapustą pekińską, pomidorkami i pysznymi sosami. Do tego Reddsik... ten nowy ananasowy i jestem w raju. STOP ! Kurcze nie mogę tak o tym rozmyślać, bo mam jeszcze większą ochotę.

Jutro zajęcia szkolne. Zakupy jakieś poczynione, ale co tak na prawdę będę jadła to jeszcze nie wiem. Macie jakieś pomysły na takie dni ?

Muszę wymyślić jakąś formę dzienniczka :) bo nie będę tu wiecznie zaśmiecać...
ale jeszcze do końca nie wiem co hihi

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz